„Jest godzina 9:00, a szpital jest już pełny”, tak rozpoczął swoją relację z oddziału ratunkowego w Dudley – Nick Martin, jak ustalił dziennikarz The Sky News, czas oczekiwania na przyjęcie do szpitala w Anglii wydłużył się do 12 godzin! Z kolei w całym kraju na zabieg w ramach NHS czeka już 6 milionów ludzi.
Stacja The Sky News ujawniła właśnie nowe dane dotyczące NHS, które nie pozostawiają złudzeń – kryzys w służbie zdrowia, pogłębia się. Czas oczekiwania na przyjęcie na oddział ratunkowy wydłużył się ponad trzykrotnie – zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia oddziały A&E w Anglii muszą bowiem zakończyć procedurę przyjęcia w ciągu 4 godzin, obecnie trwa to nawet 12 godzin.
Nick Martin spotkał na oddziale ratunkowym Russells Hall Hospital Craiga Powella, stan 28-latka jest krytyczny – doszło do perforacji jelita. W takiej sytuacji liczy się każda minuta tymczasem załoga karetki czeka na izbie przyjęć 10 godzinę, bo szpital nie dysponuje wolną salą operacyjną.
W tym samym czasie, w tej samej lecznicy, na zaplanowaną wcześniej rutynową operację czeka pacjentka z Liverpoolu, niestety lekarze muszą przesunąć jej zabieg by ratować życie 28-latka.
„Na chirurgii wcale nie jest lepiej niż na A&E, pacjenci leżą na korytarzach. To nieco surrealistyczna sytuacja”, przyznaje Karen Kelly, jedna z dyrektorek Russells Hall Hospital w Dudley w hrabstwie West Midlands.
„Mamy za sobą kilka naprawdę trudnych tygodni, a presja wciąż jest duża, wystarczy spojrzeć na najnowsze dane. Na chirurgii zajętych mamy obecnie 20 z 21 łóżek, 220 pacjentów blokuje miejsce innym potrzebującym, bo choć mogliby opuścić szpital, nie mają gdzie pójść, w efekcie czego, w ostatnim czasie zawróciliśmy ponad 100 karetek”, dodała.
Jak podaje The Sky News, od lutego do listopada 2021 roku, liczba pacjentów w Anglii, którzy „utknęli” w szpitalnych oddziałach, mimo dobrego stanu zdrowia niemal się podwoiła – wzrost z 223 593 do 402 211 osób. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim niewydolność systemu opieki społecznej dla dorosłych.
Jeżeli do tego wszystkie dodamy braki kadrowe, to wyłaniający się z tego wszystkie obraz, nie napawa optymizmem.
Dyrektorzy szpitali nie ukrywają więc, że cała służba zdrowia funkcjonuje obecnie według zasady – najpierw najpoważniejsze przypadki, pozostali później.