Doda świętuje 20-lecie kariery. Wywiad, Radio PRL

Już dziś wieczorem w Operze Leśnej jubileusz pracy scenicznej świętować będzie przebojowa, nieokiełznana, trudna do zaszufladkowania Doda. Wokalistka, songwriterka, aktorka, producentka filmowa, osobowość telewizyjna. Czym jeszcze nas zaskoczy? Artystka zdradziła swoje bliższe i dalsze plany Marcinowi Wolniakowi w szczerym do bólu wywiadzie.

Marcin Wolniak: Od 20 lat obecna jest na rynku fonograficznym, a w tym roku świętuje swój jubileusz na festiwalu w Sopocie. Przebojowa, nieokiełznana, trudną ją zaszufladkować, bo kiedy ktoś próbuje, to ona szybko przeskakuje do tej zupełnie innej szufladki. Wokalistka, songwriterka, aktorka, producentka filmowa, osobowość telewizyjna – dla niektórych Dorota, ale dla większości Doda. Cześć!

Doda: Cześć, cieszę się, że mogę znowu się z tobą spotkać i porozmawiać. Bardzo się cieszę!

Marcin Wolniak: Ja również, cała przyjemność po mojej stronie.  Powiedz – bo kiedy ty zaczynałaś swoją przygodę z Virgin ukazała się piosenka „To Ty”. Miałaś na koncie kilkuletnią współpracę z Buffo i ponoć do tego zespołu zostałaś wybrana spośród setek kandydatek. Czy jeszcze pamiętasz ten dzień? Czy pamiętasz te kandydatki?

Doda: Oczywiście, że pamiętam, bo byłam najmłodszą wśród kandydatek. Była to oczywiście mieszana grupa. Tak naprawdę poszłam tam w celach bardziej rozrywkowych, chociaż gdzieś tam z tył głowy jak zawsze byłam pewna, że zostanę wybrana, mimo iż nie mieściłam się w pułapie wiekowym jako 13-latka, a casting był od 16 roku życia . Zostały wybrane 2-3 osoby i pamiętam, że był wywiad. Przyjechał Cosmopolitan i robił wielki materiał z tego castingu do teatru Buffo i jeszcze niechcący byłam w gazecie, w Cosmopolitanie. No więc super, fajna przygoda, mój pierwszy debiut w takim magazynie. Pamiętam bardzo dokładnie ten dzień.

Marcin Wolniak: Miałem dość straconego czasu po Big Brotherze, bo się strasznie wkręciłem w oglądanie tego reality show, że nie oglądałem Baru. Uznałem, że to jest po prostu strata czasu, ale teraz myślę, że dla ciebie reality show wtedy było bardzo potrzebne, żeby się wypromować i żeby po prostu ze swoją karierą wyjść wyżej. Po co ci jest potrzebne reality show po 20 latach kariery?

Doda: Zupełnie z innego powodu niż wtedy. Wtedy to była moja bardzo wyrachowana i przemyślana decyzja tylko i wyłącznie skierowana w celu wypromowania swojego zespołu, trampoliny PR-owej. Obserwowałam Big Brothera, później obejrzałam pierwszą edycję Baru – to były pierwsze reality show w Polsce –wiedziałam, jaką to wzbudza niezdrową wręcz obsesję i fascynację. Wiedziałam, że nic nie jest w stanie zapewnić mi takiego skoku popularności i takiej promocji, jak na tamten czas to właśnie reality show. Gdy zaproponowali mi wejście jako VIPa, gwiazdy zespołu Virgin to wiedziałam, że to jest idealny uśmiech od losu i idealna promocja dla mnie jako piosenkarki. I tak to potraktowałam. Tylko i wyłącznie. Nie zależało mi ani na nagrodzie, ani na niczym. Ja tam poszłam tylko i wyłącznie wypromować swój zespół i tak naprawdę od tego momentu wszystko się zaczęło. A teraz paradoksalnie reality show jest mi po to, żeby odczarować wizerunek sprzed dwóch dekad. Niestety mam wrażenie, że ludzie – nie wiem czemu, bo ja nigdy nie zostaję w tyle i nigdy nie siedzę w przeszłości, totalnie się rozwijam i patrzę na ludzi przez pryzmat tego kim są na ten moment, a nie tego,  kim byli. Wiem, że niektórzy mają takie tendencje do tego, żeby patrzeć przez pryzmat tego, co pamiętają sprzed kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat. I dlatego wymyśliłam sobie reality show, które praktycznie stworzyłam sama z garstką wspaniałych ludzi z domu produkcyjnego i ze wspaniałą telewizją. To będzie coś takiego, czego w Polsce jeszcze nie było. Dla mnie wspaniałego, bo będę mogła pokazać się od strony, której znają mnie nieliczni i już na zawsze zamknąć ten etap, który zaczęłam wtedy.

Marcin Wolniak: Twój pierwszy album zdobył nominację do Fryderyka dla najnowszej twarzy fonografii, w sumie zespół zdobył, ale branża chyba nie była zawsze dla ciebie łaskawa. Mam wrażenie, że byłaś często niedoceniana przez swoich kolegów i koleżanki – wokalistki zwłaszcza. Jak to skomentujesz?

Doda: To jest bardzo dobre wrażenie i  mówiąc „nie zawsze byłam doceniana” sprawiłeś mi komplement. Ja nigdy nie byłam doceniania i dopiero teraz tak się jakoś wszystko pozmieniało, że rzeczywiście jest dużo wsparcia, supportu, serdeczności i można opuścić tą przysłowiową gardę. W końcu można normalnie poczuć się w takim duchowym, fajnym, sportowym klimacie fair play, ale to od niedawna. Wcześniej nie czułam się za dobrze.

Marcin Wolniak: Ogromny sukces Dody i właściwie przełom w jej karierze, zupełnie nowy etap, bo wtedy właśnie pewne drogi się otworzyły to był 2005 rok, kiedy to zdobyła nagrodę publiczności, słowika publiczności w Sopocie. Oglądałem ostatnio twój materiał, który zrobiłaś przed tamtym Sopotem – zrobiłaś go z Olivierem Janiakiem z Co Za Tydzień. Jak bardzo czekałaś na tą chwilę i czy rzeczywiście było dla ciebie znaczące? Czy to jest dla ciebie teraz znaczące, że wracasz do tego Sopotu, w którym byłaś wiele razy? Bo właśnie tam będziesz świętować swój jubileusz 20-lecia. Co przygotowałaś na ten jubileusz?

Doda: Nie jestem sentymentalna, więc znaczące to nie jest dla mnie. Bardziej liczy się dla mnie publiczność, moi fani i wszyscy ludzie, którzy tam będą po prostu dla mnie. Wiem, że bilety sprzedały się w moment na ten drugi dzień festiwalowy, więc fajnie, bo będę otoczona ludźmi, którzy mi dobrze życzą i którzy chcą się fajnie zabawić ze mną tego dnia, tego ważnego dla mnie dnia. Nie mogłam się doczekać tego festiwalu w 2005 roku, bo mi zamykano drogi do po prostu każdego festiwalu. Każdy sobie myśli – „o, weszła, wygrała, la la la” – tak wcale nie było. Wysłaliśmy naprawdę dziesiątki kaset, albumów propozycji do Opola i wcześniej na festiwal, ale nam po prostu trzaskali drzwiami przed nosem i mówili, że absolutnie nie, bo nie. Nikt nie dawał żadnych powodów. Bo blondynka, bo pyskata, bo to, bo tamto – ale jakie to ma znaczenie? Przecież to jest muzyka, to jest piosenka, wspaniała z resztą piosenka, to jest festiwal muzyki, a nie osobowości, mody, czy czegokolwiek. Skupmy się na muzyce. Tak naprawdę dopiero jak zmieniliśmy menagera – nie wiem czy on komuś dał w łapę czy co – w końcu z łaski nas przyjęli na ten festiwal. I tak miał go wygrać ktoś inny, ale dla mnie najfajniejsze było to, że po prostu nam dali szansę. Bo chciałam tylko tą szansę, żeby tylko móc stanąć, żeby tylko publiczność mogła mnie zobaczyć, żeby tylko mogła posłuchać naszej piosenki. A czy wygraliśmy, czy nie, czy będą na mnie głosować, czy nie – to już była dla mnie rzecz drugorzędna. Chociaż wiedziałam, że będą na mnie głosować, bo po prostu wiem, że zawsze autentyczność, prawda i ten mój zadzior się obroni, bo ludzie to lubią i czułam tą miłość od samego początku. Co przygotowałam w tym roku? „Znak pokoju” z Justyną Steczkowską. Będę miała jeszcze trzech innych gości. Będzie inna płeć, inny wiek, myślę, że różne pokolenia będą mogły się odnaleźć wśród moich znakomitych gości. Poniekąd spełniłam też swoje marzenia zapraszając właśnie ich. Mam też swoje historie związane z nimi, to nie są do końca oczywiste wybory. Chciałabym właśnie swoje historie opowiedzieć między piosenkami. Z premedytacją zrezygnowałam z prowadzącego koncertu, bo chciałabym sama nim być. Szczerze myślałam o Krzysiu Ibiszu, bo mam do niego ogromny sentyment zwłaszcza, że prowadził Bar. To byłaby super kompozycja. Myślę, że go wykorzystam po prostu inaczej do tego recitalu, bo nie wyobrażam sobie, żeby miałoby go tam nie być. Zwłaszcza, że obydwoje zaczynaliśmy w Polsacie. Ale tak – będę i prowadzącym, i występującym, i zapowiadającym, bo to po prostu jest moja impreza, na którą zapraszam całą Polskę do mojego scenicznego domu!

Marcin Wolniak: To tyle jeżeli chodzi o festiwale w Sopocie, ale pamiętam, że jeszcze dostałaś nagrodę za „Nie Daj Się” parę lat później, natomiast rok po wygranej w Sopocie, a propos „Szansy”, dostałaś swoją szansę w Opolu. To była Super Jedynka za „Dwie Bajki” – byłem tam, widziałem, siedziałem, machałem (śmiech). Było także „Katharsis” – dokładnie dwa lata później, kiedy to po raz pierwszy zaśpiewałaś w Opolu tą właśnie piosenkę wychodząc z diamentu, tak?

Doda: Tak, to był diament i kosztował 25 tysięcy złotych.

Marcin Wolniak: Ok (śmiech). To Opole też chyba stało się dla ciebie ważne jeśli chodzi o karierę, ale nie ma cię w nim od kilku lat. Dlaczego?

Doda: Bo TVP organizuje Opole i mimo, że już czasami wysyłałam piosenki na premiery, między innymi „Nie Mam Dokąd Wracać”, która jest przepiękną piosenką. Mam tam blokady ze względu na prawdopodobnie żonę pana Kurskiego, która pała do mnie niechęcią. Nie rozumiem dlaczego, bo nie mam z nią żadnych prywatnych animozji, widziałam się z nią raz w życiu na premierze pewnego filmu i wydawało mi się, że miałyśmy fajny przelot, bo ona też jest wodnikiem, natomiast najwidoczniej ona ma inne zdanie na ten temat. W kuluarach wśród moich znajomych, którzy pracują w TVP jest mówione, że jak ona przychodzi to mówi, że ta pani nigdy nie wystąpi. Niby płacę podatki na tą telewizję, jest to telewizja państwowa, a jest jak jest. Więc nie wiem co mam powiedzieć, nie wiem jak mam się do tego odnieść. Szkoda, bo to ma też powiązanie z programem The Voice Of Poland – produkcja bardzo chce mnie tam, a znowuż decydenci, czy tam decydentka w tym przypadku – nie.

Marcin Wolniak: Blokady masz również w TVN-ie i tu chodzi już o konflikt z Agnieszką Szulim. Ja nie rozumiem jednej rzeczy – doskonale rozumiem, że ktoś może się pokłócić, może być konflikt i są od tego sądy, są rozwiązania prawne, natomiast blokowania uczestnictwa w całej telewizji , czy też w całej grupie już nie rozumiem. Wydaje mi się, że jest to po prostu przesada. Czy jest szansa na to, żebyś zakończyła ten konflikt z Agnieszką Szulim?

Doda: Agnieszka Szulim dla mnie nie istnieje i konflikt został zakończony w toalecie (śmiech). W moim mniemaniu cała reszta jest zemstą, która trwa i trwa. TVN musiało przepraszać moich rodziców, przegrało proces w sądzie, więc może także z tego powodu ma pewne problemy. Z resztą Kuba Wojewódzki ostatnio powiedział, że to jest bardzo niesprawiedliwe, on tego nie rozumie, dlaczego nie może mnie zapraszać do programu i że to jest jakieś przegięcie. Ale bądźmy dorośli – to są pieniądze, wszystko jest systemem naczyń powiązanych jeżeli chodzi o finansowanie, kontakty, itd., a ja jestem tylko piosenkarką, którą usunięto z drogi, by zadowolić innych, którzy są ważniejsi.

Marcin Wolniak: Popularność piosenkarzy, wokalistów, artystów wyznaczają jednak przeboje na listach przebojów, sprzedane płyty, a przede wszystkim miłość fanów – w przypadku Dody ta miłość nie kończy się już od wielu lat. Pamiętam doskonale twój występ z piosenką „To Jest To”, przed premierem Donaldem Tuskiem w programie Teraz My. Właśnie – wystąpiłaś przed premierem, wielu cię wtedy porównywało do Marilyn Monroe, ale wystąpiłaś też przed prezydentem. W innej sytuacji, z inną piosenką. Czy to jest dla ciebie w jakikolwiek sposób kłopotliwe, krępujące, że ktoś może kojarzyć cię właśnie z jakąś konkretną opcją polityczną, z jakimś politykiem? Czy uważasz, że twoja muzyka powinna być totalnie apolityczna?

Doda: Uważam, że jestem totalnie apolityczna, dlatego występuję i przed prezydentem i przed premierem. Ja ich traktuję jak ludzi. Po prostu. Jeżeli są moimi fanami i mają takie marzenie to miło mi, że mogę je spełnić. Moją twórczością nie wspieram żadnej kampanii politycznej, opcji politycznej, nie nawołuję moich fanów do głosowania na konkretne partie, bo tak jak wcześniej stwierdziłam z polityką nie chcę mieć jako ja, artystka Doda, nic wspólnego.

Marcin Wolniak: Jeżeli ktoś miałby na poczekaniu wymienić twój przebój, to myślę, że „Dżaga” byłaby totalnie na szczycie. To piosenka, która była wielokrotnie śpiewana przez różnych ludzi – w barach karaoke i nie tylko. Mało tego – ten właśnie pseudonim, który przybrał sobie twój przyjaciel, z którym później z resztą nagrałaś piosenkę „Twa Energia”. Lubisz śpiewać jeszcze tą piosenkę?

Doda: Nie (śmiech). Ale to dlatego, że jestem wodnikiem. Nie lubię śpiewać żadnych starych piosenek. Lubię wszystko, co nowe. Im nowsze tym lepiej. Po prostu, tak jak powiedziałam, nie jestem jakimś sentymentalnym stworem, który lubi się cofać, zaglądać w przeszłość i wspominać. Lubię iść do przodu, ekscytuje mnie wszystko to, co nieznane, nieodkryte, więc to nie jest mój faworyt. Natomiast wiem, że ludzie kochają „Dżagę” i śmieszne jest to w rodzaju męskim per Dżaga mówię do mojego przyjaciela, którego traktuję z resztą jak brata. Jest moją ukochaną osoba w życiu, z resztą jak koś nowy pojawia się moim życiu i opowiadam o Dżadze w rodzaju męskim to widzę kłopot na twarzach tych ludzi, którzy nie wiedzą jak umiejscowić tą postać. Baba? Chłop? O co tam chodzi (śmiech)?

Marcin Wolniak: Chciałem poruszyć teraz temat piosenek balladowych, z którymi mi się kojarzysz. Mam porównanie do ballad Bajmu. Nie wiem, czy kiedykolwiek Beata Kozidrak była dla ciebie inspiracją muzyczną, ale właśnie twoje ballady – takie duże, szerokie, pop-rockowe brzmią trochę jak ballady Bajmu i „Rany” zaliczam do właśnie takich piosenek. Powiedz, które swoje ballady najbardziej teraz lubisz śpiewać.

Doda: Ja bardzo lubię Bajm, bardzo lubię Beatę Kozidrak, jest moim top 3 najlepszych głosów w Polsce. Uczyłam się na niej śpiewać, moim marzeniem jest kiedyś wystąpić z nią na jednej scenie i uważam, że to jest po prostu rewelacyjna piosenkarka. Jeżeli mówisz, że jest to podobne, to jest to dla mnie ogromny komplement. Bardzo lubię „Misję”, bardzo lubię „Dejanirę”, lubię „Ostatni Raz Ci Zaśpiewam”, lubię „Kolejny Raz”.

Marcin Wolniak: A „Nie Wolno Płakać”?

Doda: Nie lubię tej piosenki, bo kojarzy mi się z wielkim cierpieniem i z trudnym okresem w moim życiu.

Marcin Wolniak: Tak, trudny okres, cierpienie, absolutnie zrozumiała sprawa, ale piosenka jest przepiękna i z tekstem Marka Dutkiewicza. „Bad Girls” to był także ogromny przebój. Mocny tekst, mocny przekaz, teledysk zaskakujący i chyba też nowe otwarcie w twojej karierze. Chciałem zapytać o twoją współpracę z innymi artystami. Decydujesz się na kolaboracje, które bardzo często są zaskakujące dla wielu ludzi. Wystąpiłaś już wielokrotnie z Marylą Rodowicz – podczas sylwestra, podczas jej wielkiego jubileuszu, zaśpiewałaś nawet „Niech Żyje Bal”, który stał się wielkim przebojem także w twoim wykonaniu, ale to współpraca z Marią Sadowską jest chyba pewnego rodzaju odkryciem. Mam na myśli film „Dziewczyny Z Dubaju” i o piosenkę „Girls To Buy”. Czy to była jedna z twoich najlepszych współprac w dotychczasowej karierze?

Doda: Mówisz o muzycznych współpracach czy w ogóle?

Marcin Wolniak: Generalnie.

Doda: Nie powiem, że najlepsza, bo każda z nich wiąże się z innymi wspomnieniami. To nie jest tak, że sobie wymyślam jakąś akcję i robię to tylko dla promocji. Lubię Marylę Rodowicz, bardzo ją lubię prywatnie. Nie jest męcząca, nie jest ona grymaśna, jest bardzo fajną, konkretną artystką, z którą współpracować to jest sama przyjemność. Maria jest zupełnie inna, ale też lubię z nią współpracować, więc  wybierając je – nawet gdyby one, chociaż tego nie robią, śpiewały tragicznie to i tak bym z nimi śpiewała, bo po prostu je lubię (śmiech).

Marcin Wolniak: Duet z Bogdanem Łazuką to chyba był dla ciebie zaszczyt – zaśpiewać z legendą polskiej sceny. Tak po prostu.

Doda: Tak, on jest bardzo fajną osobą, jest wspaniały jeżeli chodzi po prostu o bycie człowiekiem i tak jak mówię – nie decydowałabym się na te duety, gdybym prywatnie nie lubiła tych ludzi. Świetna osoba ze świetną energią, niesamowita osobowość, charyzma mimo wieku. W ogóle mnie nie dziwi, że ci ludzie są w tym miejscu, w którym są. Po prostu nie mogło być inaczej.

Marcin Wolniak: Doda zakochana, Doda odkochana – w różnych piosenkach, bo to przecież takie przeboje jak „Nie Zawiedź Mnie”, czy „Katharsis”. Wydaje mi się, że przez lata swojej muzycznej kariery jesteś wystawiona na medialny świecznik. To chyba nie jest łatwe w budowaniu relacji  męsko – damskich. Udanych relacji. Bo przecież pojawiają się pewne przeszkody po drodze, tak? Czy twojemu partnerowi nie zależy na medialnym rozgłosie, czy zależy na medialnym rozgłosie, na ile to jest szczere, na ile to jest pewne, sprawdzone, itd. Czy wierzysz jeszcze w to, że spotka cię taka prawdziwa miłość, dla której mogłabyś się w pełni oddać? Jak to jest teraz z tobą w tym momencie?

Doda: Myślę, że moim najgorszym problemem jest to, że po prostu ciągle w to wierzę i mam w sobie taką dziecięcą iskrę, radość i ogromny entuzjazm, który się odnawia, mimo, że już czasami po prostu broczę krwią, czołgam się po ziemi, robię większe dramaty niż Scarlett O’Hara i myślę sobie, że nigdy więcej nie zaznam prawdziwego uczucia i się nie zakocham. Po prostu następuje ten moment, kiedy w  moim życiu nadchodzi wiosna i myślę – a dlaczego nie? To, że parę razy się sparzyłam nie znaczy, że mam nie próbować i wierzę w to. Wierzę w to, co mam ci powiedzieć. Wierzę w to, bo uważam, że na to zasługuję.

Marcin Wolniak: „Fake Love” to singiel Dody, który zrobił ogromną furorę na radiowych listach przebojów. Spodobał się bardzo wielu słuchaczom, również jest nowym odkryciem, jeżeli chodzi o to brzmienie – miałaś już brzmienia w podobnym stylu, na przykład utwór „Riotka”, ale „Fake Love” to jednak jest coś, co też jest pewnego rodzaju kamieniem milowym w twojej karierze. Czy cały twój następny album będzie utrzymany w takim klimacie i czy zrobisz go z tymi samymi ludźmi?

Doda: Tak, zrobię go z tymi samymi ludźmi i utwory będą jeszcze bardziej zaskakujące jeżeli chodzi o brzmienie. Mam na myśli to, że będą bardzo różniące się od tego, co robiłam do tej pory i z czym jestem kojarzona. Czasami myślę, że niektórzy będą w szoku. Muszę wypośrodkować, bo faktycznie te wszystkie utwory są angielskie – robią je też zagraniczni artyści, więc siłą rzeczy one są pisane po angielsku. Bardzo mi zależy, żeby ten album był jednak też w połowie po polsku jeżeli chodzi o utwory. Nie jest to łatwe, bo napisać fajny tekst polski do dance’owego, angielskiego tekstu nie jest łatwo. Czasem faktycznie zostaje ten angielski tekst i ja się wkurzam, trwa to trochę dłużej, tak jak teraz przy wyborze singla. Cały czas się wykłócamy, czy polski, czy angielski tekst, więc myślę, że jak zwykle postawię na swoim, ale tak to jest, że muszą być emocje.

Marcin Wolniak: Doda ponadczasowa – tak bym powiedział, jeżeli chodzi o te 20 lat kariery. Bardzo dziękuję, że po raz kolejny zgodziłaś się być moim gościem i mam nadzieję, że fanom spodoba się to podsumowanie twojej dotychczasowej kariery. Po więcej Dody zapraszamy na tegoroczny festiwal Polsatu w Sopocie – to będzie twój jubileusz! Czekamy na nowy album!

Doda:  Ja również bardzo serdecznie dziękuję, jak zwykle było bardzo fajnie, miło. Cieszę się, że wybierasz takie numery, że pokazujesz mnie z innej strony. Pozdrawiam wszystkich i świętujcie razem ze mną te 20 lat. Jak to szybko zleciało (śmiech)!

Opracował: M. M.

Podziel się:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Skontaktuj się

0%