Brytyjskie firmy transportowe apelują do rządu o pomoc – kierowcy ciężarówek czekają w Dover około 24 godzin zanim wjadą na prom, a wielu z nich przewozi produkty szybko tracące ważność – np. mięso. The British Meat Processors Association już mówi o dużych stratach pieniędzy.
W skutek zawieszenia usług promowych P&O Fierries z Dover do Calais, ogromnego wzrostu ruchu pasażerskiego oraz załamań pogody, kolejki do terminalu w porcie w Dover rosną z każdym dniem. Kierowcy ciężarówek muszą czekać na wjazd na prom około 24 godzin, a w niektórych przypadkach znacznie dłużej, to oznacza straty – średnio 800 funtów na każdym przewozie, wyliczają firmy transportowe.
Nieco gorzej sytuacja wygląda w przypadku ciężarówek załadowanych np. mięso, nic więc dziwnego, że przedsiębiorstwa zajmujące się transportem właśnie produktów łatwo psujących się, chcą mieć pierwszeństwo wjazdu do portu. „Jeśli ładujemy naszą jagnięcinę do ciężarówki w poniedziałek liczymy, że dotrze do odbiorcy w Niemczech we wtorek. Obecnie kierowcy czekają na przeprawę od 20 do 25 godzin, każda godzina zwłoki oznacza spadek jakości towaru w więc i straty finansowe”, stwierdził Graham Eardley, szef firmy Eardley International.
Według Brytyjskiego Stowarzyszenia Przetwórców Mięsa (British Meat Processors Association – BMPA) w ciągu ostatniego tygodnia eksport towarów z Wysp na kontynent, mocno ucierpiał.
„Priorytetem dla władz powinno być udzielenie jak najszybszej pomocy kierowcom ciężarówek wypełnionych łatwo psującymi się towarami. Ich okres przydatności do spożycia jest krótki, stanie w korku godzinami prowadzi do marnotrawstwa, bo mięso po prostu się psuje. Dla nas to brak zarobku i utrata zaufania klientów”, twierdzą przedstawiciele BMPA.
