Na filmie widać ratowników którzy wyciągają z wody 5 osób, większość z nich to członkowie jednej rodziny, imigranci najprawdopodobniej pochodzili z Afganistanu, wśród uratowanych była 14-letnia dziewczynka. Niemal wszystkie osoby były wyziębione, kilka straciło przytomność.
Takie dramatyczne sceny, to niestety dla załóg Royal National Lifeboat Institution niemal codzienność, jeden z ratowników uczestniczących w tego typu akcjach przyznał, że on i inni ratownicy żyją w ciągłym strachu przed znalezieniem ciał migrantów, unoszących się na wodach kanału.
„To zawsze wygląda tak samo, kobiety siedzą skulone na cienkiej podłodze łodzi czy pontonu, mężczyźni na zewnątrz. Kiedyś w pontonach mieściło się ok 20 osób, teraz, coraz częściej upychane są do nich setki ludzi. Dno pontonu zwykle zalane jest mieszanką wody morskiej, wymiocin i benzyny, można też tam znaleźć torby plastikowe, stare dętki i pompkę nożną – na wypadek zatonięcia łodzi czy pontonu”, wyznał ratownik.
„Jesteśmy przyzwyczajeni do gwałtownych wzrostów aktywności imigrantów wokół naszego wybrzeża w miesiącach letnich, ale w ostatnim czasie do przepraw dochodzi cały rok, wzrost liczby tego typu akcji mają wpływ na samopoczucie naszych załóg, jest to coś z czym nie mieliśmy wcześniej do czynienia”, przyznaje w kolei Simon Ling – szef RNLI.