Po tragedii na kanale, w której zginęło 27 nielegalnych migrantów, premier Wielkiej Brytanii przedstawił prezydentowi Macronowi swój plan wyjścia z kryzysu. Bazuje on na pięciu krokach – tak nazwał je Johnson, które powinny zostać wykonane w trybie pilny. „Musimy robić więcej i szybciej”, przyznał szef brytyjskiego rządu. Propozycje Londynu ani forma upublicznienia listu, nie spodobały się Francuzom.
Pięć kroków Johnsona do polepszenia sytuacji na La Manche to: konieczność rozmieszczenia patroli w taki sposób, by łodzie nie mogły wypłynąć na wody kanału; korzystanie z nowych technologii pozwalających wykryć ruch na plaży czy w wodzie; wprowadzenie wspólnych patroli po obu stronach La Manche z wykorzystaniem obserwacji z powietrza; pogłębienie współpracy w ramach wspólnej komórki wywiadowczej – Joint Intelligence Cell w celu likwidacji gangów przemytników ludzi; zawarcie dwustronnej umowy między Paryżem a Londynem o deportacjach.
„Gdyby osoby, które w nielegalny sposób docierają do naszego kraju zostałyby szybko zawrócone, pozostali migranci nie byliby już tak chętni, by powierzyć swoje życie w ręce przemytników”, stwierdził premier.
„Jestem przekonany, że dzięki tym krokom/działaniom i ścisłej współpracy, możemy zająć się nielegalną migracją i nie dopuścić do kolejnych tragedii”, dodał.
Swoje propozycje Boris Johnson przesłał do Paryża w formie oficjalnego pisma, którego treść zamieścił również na Twitterze. „Wiem, że prezydent Macron, tak jak ja, zdaje sobie sprawę z pilności i powagi sytuacji, przed którą oboje stoimy”, przyznał.
My letter to President Macron. pic.twitter.com/vXH0jpxzPo
— Boris Johnson (@BorisJohnson) November 25, 2021
Tymczasem członkowie Partii Pracy podkreślają, że oświadczenie szefa brytyjskiego rządu, ukazało jego niekompetencję w kwestii kryzysu migracyjnego na La Manche. „List do Macrona pokazuje jak niewiele dotychczas zrobiono i jak ogromna jest skala niepowodzeń tego rządu. Nie powinno dochodzić do takiej sytuacji, w której premier przyznaje, że jego gabinet nie zrobił wszystkiego co w jego mocy. Potrzebujemy więcej działań a mniej retoryki”, stwierdził Nick Thomas-Symonds – ministrowie spraw wewnętrznych w gabinecie cieni.
“This government is a reckless caretaker of our international relationships.”
Shadow home secretary, Nick Thomas-Symonds says “we need to work together” with the French authorities and international partners to tackle people trafficking.#Breakfasthttps://t.co/dEe1lKklKi pic.twitter.com/5sPiRUaakp
— Sky News (@SkyNews) November 26, 2021
“I will continue not only to scrutinise what the government is doing, but to make alternative suggestions.”
Shadow home secretary, Nick Thomas-Symonds says he will carry on pressing the government on the issue of “safe routes” for asylum seekers.https://t.co/dEe1lKklKi pic.twitter.com/M2lp3vlzUV
— Sky News (@SkyNews) November 26, 2021
W czwartek wieczorem szefowa Home Office i jej odpowiednik – Gerald Darmanin, odbyli rozmowę telefoniczną w celu omówienia dalszego zacieśnienia współpracy między Paryżem i Londynem. W weekend Priti Patel miała spotkać się osobiście z francuskim ministrem spraw wewnętrznych, do udziału w rozmowach dotyczących kryzysu migracyjnego na La Manche, zaproszeni zostali także przedstawiciele rządów Niemiec, Belgii i Holandii, niestety w piątek Francja uznała, iż brytyjska minister nie będzie tam mile widziana.
BREAKING: The French interior minister has cancelled his planned meeting with Home Secretary Priti Patel due to the prime minister’s criticism of France on migration.
Sky’s @robpowellnews has the latest.https://t.co/iOm40vn1kt pic.twitter.com/95AlPJGELQ
— Sky News (@SkyNews) November 26, 2021
Jak donoszą brytyjskie media, rząd w Paryżu poczuł się urażony listem Borisa Johnsona do prezydenta, zwłaszcza pomysłem odsyłania nielegalnych migrantów z Wysp do Francji.
„To pismo jest formalnie kiepskie, a jego treść niestosowna”, przyznał rzecznik francuskiego rządu Gabriel Attal. Z kolei minister Darmanin stwierdził, że list „rozczarował” władze w Paryżu, jeszcze gorzej oceniono fakt, iż został on upubliczniony.