Łączyć ludzi z pasją do rowerów

Rower pozwala na wiele więcej niż samochód czy motocykl, bo prawie wszędzie można na nim wjechać, jest cichy i nie absorbuje uwagi, jest wielowymiarowy. Czujesz wiatr, słyszysz śpiew ptaków, czujesz zapach, zawsze możesz się zatrzymać i zrobić fotkę. Relatywnie szybko się poruszasz – cytując klasyka. Nie możesz kupić szczęścia, ale możesz kupić rower, a to prawie to samo – mówi Łukasz Kękuś, współzałożyciel Polskiej Grupy Rowerowej UK.

 

Polska Grupa Rowerowa UK – czym jest ta organizacja? 

Polska Grupa Rowerowa UK, żartobliwie PGR, to grupa skupiająca polskich miłośników rowerów mieszkających w UK, ale nie tylko – mamy swoich członków w Polsce i kogoś mieliśmy w Irlandii. Dodam tu, że takich grup jest/było kilka na Facebooku w momencie założenia PGR-u, ale dodam też nieskromnie, że nasza grupa działa najprężniej, chociaż jest najmłodszą z grup, które znamy. Została założona w listopadzie 2020 roku przez grupkę znajomych, którzy poznali się na innej grupie, ale ich podejście do rozwoju tamtej grupy nie spotkało się z aprobatą administracji więc poszliśmy swoją drogą. Wliczając trasy, które pokonaliśmy w tej i poprzedniej grupie, przejechaliśmy w pandemicznym 2020 roku razem ponad 1000 km i zorganizowaliśmy dwa duże spotkania grupowe. To był taki nasz antywirus.

Jakie cele przyświecają działalności tej grupy?

Nasz cel nadrzędny to łączyć ludzi z pasją do rowerów, więc nie ograniczamy się do wymiany informacji na Facebooku, ale spotykamy się na wspólne wypady rowerowe i spotkania towarzyskie, czasem w pubach, a innym razem na grillu czy ognisku. Mile widziany jest u nas każdy, kto lubi rower, a nawet ten który go nie ma, ale szuka (wtedy pomożemy znaleźć, dobrać, sprawdzić, naprawić). Mamy lokalizator członków, który pozwala znaleźć kogoś do „wspólnego kręcenia” w okolicy. Naszą działalność rozpoczęliśmy od grupy i strony facebookowej, ale nie trzeba być na Facebooku, żeby z nami jeździć i się spotykać. Mamy członków, którzy byli już z nami na kilku eventach, a sami Facebooka nie mają. Można nas obserwować na Instagramie, czy subskrybować na Youtube, bo i tam staramy się zamieszczać filmy z naszych eventów. Nasze wyjazdy to pełen wachlarz możliwości, od rodzinnych przejażdżek po trasach bez ruchu innych niż rowery pojazdów w ciekawych miejscach, parkach, lasach czy nad morzem, organizowane przez nas jako grupę lub samych grupowiczów. Na zasadzie – wybieram się tu i tu na taki rower, szosa, góral czy rower z koszyczkiem, a nawet z dziećmi na siedzonkach i w przyczepach. Proponujemy rowerowe zwiedzanie Londynu (były wyjazdy na „Światełka Świąteczne”, było bez pardonu wśród betonu i Londyn rowerową porą, gdzie pokazywaliśmy uczestnikom, jak dobrze wygląda miasto z perspektywy dwóch kółek, tworzymy trasy, tak żeby przebiegały przez te najbardziej znane atrakcje miasta, ale również odsłaniały te mniej znane i często bardziej ciekawe zakątki stolicy. Sami czasami podłączamy się do Masy Krytycznej – wielkiej imprezy rowerowej organizowanej w miastach Europy, marzy nam się Polska Masa Krytyczna w Londynie ale to wymaga przygotowania i organizacji. Jak wspomniałem wcześniej, przejechaliśmy razem już ponad 1000 km i tak udało nam się zorganizować w 2020 i 2021 wiele mniejszych lub większych przejażdżek grupowych w Londynie. Przejechaliśmy z Londynu do Brighton (powrót pociągiem), były Cambridge i Oxford. Zrobiliśmy w 19 osób Viking Trail – trasę rowerową w hrabstwie Kent. Był Capital ring, czyli rundka dookoła Londynu, czyli 120 km na zasadzie (dołącz się i odłącz kiedy tobie pasuje). Był Windsor z Richmond i wypad zimowy administracji do Gravesend żeby zrobić 150 km w jeden dzień. Było też „Błotko” na Hillingdon Trail, wyjazd w Lutym do Burnham Beeches i super wypad do Alton na „Mayoffke” grup samochodowych, gdzie i nas Yanooshe i Moto Polonia zaprosili. Dodam też, że były wyjazdy rodzinne do New Forest, a w 2021 znów Kent (majówka przy morzu) i Wyspa Hayling z dziećmi (najmłodszy uczestnik to Alicja, która ma 7 lat!). Na Capital ring wracamy już w lipcu i zapraszamy. Naszym ostatnim dokonaniem był weekendowy wypad na Wyspę Wight, niestety nie uda nam się zorganizować naszego grilla w ośrodku polskim w Lewisham (restrykcje), ale co się odwlecze, to nie uciecze. Ale, że nie samymi wyjazdami żyjemy, na co dzień prowadzimy grupę, na której można zadać każde pytanie (również pomagamy naszym członkom kupić/sprzedać rower, naprawić, mamy całe grono serwisantów w Londynie i nie tylko, zawsze znajdzie się porada, a nawet ktoś chętny do pomocy, pomagamy w zakresie doboru sprzętu, akcesoriów, ubezpieczenia), a nawet tworzymy mapę miejsc przyjaznych rowerzystom (sklepy rowerowe, bary, restauracje, serwisy hotele), gdzie jest nasza nalepka z logo PGR-u, a właściciele czasem na hasło PGR UK dają upusty, jak np. sklep rowerowy JR Bikes na Yeading. Każdy, kto ma lub zna przyjazne rowerzystom miejsce i chciałby wspomóc naszą inicjatywę, jest mile widziany.

Kto obecnie współtworzy Polską Grupę Rowerową UK?

Kręgosłup PGR-u na dziś to administratorzy grupy. Łukasz – samozwańczy prezes PGRu, na co dzień geodeta pracujący dla TFL-u. Zna Londyn jak własną kieszeń, był prawie wszędzie w UK, kocha mapy i trasy, odpowiedzialny za większość tras i eventów, ma niekończący się apetyt na nowe wyzwania. Twórca logo i naszego kanału Youtube, robi większość naszych filmów i zajmuje się promocją grupy gdzie tylko się da (prowadzi też grupę narciarską Pol-ski&snowboard klub UK). Michał, kierowca, mąż i ojciec dwójki dzieci 7 i 11 lat, które zazwyczaj są z nami na rodzinnych wyjazdach grupowych i potrafią do 40 km wykręcić, Michał jest zawsze tam, gdzie może być, parę razy ratował nas z opresji, odbierając nas na powrotach czy też po drobnym wypadku Ewy w Windsor. Michał jest też serwisantem rowerów i zawsze można liczyć na jego pomoc. Michał dzięki grupie zmienił rower z MTB na Gravel i cały czas przesuwa swoje limity (kilka MTB też ma – na sprzedaż). Jakub i Ewa, para która poznała się na grupie (i takie możliwości daje nasza społeczność). Na ile mogą pomagają grupie, biorą udział w eventach, wyjazdach. Jakub to zapalony rowerzysta, śmiga na rowerze, który sam poskładał, pomalował i pracuje nad kolejnym projektem, jak trzeba to mobilny serwisant na skuterze (bzyk serwisowy). Manager w firmie obsługującej lotniska, chętny na każdy wymagający wyjazd, Ewa dzięki grupie przesuwa „Swój Everest” coraz dalej i dalej zawsze uśmiechnięta, połyka mile przy zawrotnych prędkościach to nawyki z motocykli, zmieniła dzięki grupie 3 rowery (na coraz szybsze); na co dzień robi energetyczne szejki na siłowni, a na nasze spotkania kosmiczne wrapy. Jakub zajmuje się z Krzyśkiem koszulkami grupowymi. Krzysztof – nasz poza londyński satelita, pozytywny „Święty z Bostonu” tego w Lincolnshire, człowiek-instytucja, jest wszędzie gdzie się da, prowadzi grupy wyjazdowe, zatrzymuje ruch, kieruje ruchem, wspomaga nie dających rady na wyjazdach – jest wszędzie, ostatnio na Wyspie Wight sam musiał zrezygnować z kręcenia (kolano), ale był z nami cały dzień i naszym busem serwisowym, dowoził co nam było trzeba, a na koniec zbierał z trasy tych, którzy mieli dość. Mega pozytywny gość, obdarzony darem opowiadania i opisywania naszych przygód w felietonach po wyjazdowych, jest administratorem grupy PGR w aplikacji Strava. Prowadzi grupowy konkurs fotograficzny, na co dzień kierowca. Magdalena – mama i kolejna pozytywna moderatorka, jak każdy powyżej stara się być tam, gdzie grupa, jak nie rowerem to samochodem, zawsze chętna do pomocy. Transport, odbiór, catering i uśmiech to specjalności Magdy. Nawet nam grilla niespodziankę kiedyś na trasie na Hillingdon Trail zorganizowała ze swoim chłopakiem Tomkiem i Ewą, Magda prowadzi grupowego Instagrama i jak każdy moderator czuwa nad jakością i merytoryczną zawartością treści w postach w grupie na Facebooku. Agnieszka, nasz oddział od rowerów górskich (pasja Agnieszki i jej partnera Kuby). Jak tylko jest coś po lesie czy błocie, pierwsza chętna, zawsze uśmiechnięta i pełna pozytywnej energii, sama organizuje wypady na rowery z szerokim kołem, np do Bracknell (Swinley Forest). Pisze nasze powitania cotygodniowe na grupie, a że grupa rośnie z przyrostami ok. 50 osób tygodniowo, więc ma dziewczyna co robić. Każde z nas zawdzięcza grupie przesunięcie własnych granic i poznanie nowych możliwości. Jesteśmy super zespołem i zgodnie realizujemy program, który sobie założyliśmy. W ten sposób jest dużo łatwiej w przypadku tak dynamicznego rozwoju grupy.

Jak często wyjeżdżacie w trasy i gdzie? 

Wyjeżdżamy tak często, jak się da, staramy się zaplanować kalendarz eventowy i go realizować. Najczęściej są to wyjazdy w weekend, bo tak najłatwiej, ale czasem i w środku dnia ktoś z nas lub inni członkowie napiszą „kto o 17 do Richmond” i robi się z tego mini wyjazd grupowy. Trasy na nasze wyjazdy wymyślamy zazwyczaj do miejsc,  gdzie wiemy, że będzie pięknie, jak np. Viking Trail w Kent albo ciekawie/wymagająco. Proponując trasę piszemy do kogo jest skierowana i po czym będziemy się poruszać, pokazujemy mapę dystans, i poziom trudności, miejsce startu i metę oraz opcje jak wrócić. Czasem miejsce wpada w głowę spontanicznie jak np. ostatnie Isle of Wight – okazało się, że nazbieraliśmy 37 osób chętnych, ale pojechało nas tylko 25 lub aż 25.

Czy Wielka Brytania jest dobrym miejscem na to, by realizować waszą ideę?

Wspaniale się nadaje, bo jest bardzo „bike friendly”, zaczynając od ścieżek rowerowych, których nie brakuje, w miastach, wzdłuż kanałów i w parkach. Idąc dalej należy pochwalić wysoką kulturę kierowców wobec rowerzystów (bardziej poza Londynem, bo w mieście to różnie bywa), a kończąc na szerokiej gamie możliwości podróży/powrotów np. z Brighton pociągami. 



Czy ograniczacie się tylko do UK?  

My się nie ograniczamy, ale nas ograniczają. Już w zimie 2021 napisaliśmy o letniej próbie dotarcia z Londynu do Paryża w 24 godziny. Zgłosiło się wiele osób chętnych. Zrobiliśmy trasę przejazdu. Dodam, że Jakub już tam był w 27 godzin, więc wiemy, że jest to „możliwe” do pokonania (270 km, z czego 100 w UK, potem 4 godziny na promie i kolejne 170 kilometrów we Francji). Trwają przygotowania busa Łukasza, żeby mógł zabrać 8 rowerów i 8 osób. Póki nie możemy wyjechać to kombinujemy jak tu wydłużać nasze trasy tutaj w UK. Jeden z naszych członków (Bartek) ostatnio pobił swoją życiówkę 300 km w jeden dzień. Spróbujemy śmignąć coś w stylu Paryża w UK, żeby wiedzieć, czy damy radę, ale konkretów jeszcze nie ma. Być może wybierzemy się znów na imprezę Yanooshy do Weston Super Mare. To by było 240 km z Londynu – na dwa etapy.

Jak wyglądają takie przygotowania do wyprawy i jak wygląda wówczas wasz „niezbędnik”, który należy mieć ze sobą?

Mamy to szczęście, że zawsze jest ktoś, kto nas może uratować z opresji, czy to Michał, czy Magda, czy ktokolwiek, kto ma akurat busa pod ręką. Zawsze mamy jakieś zestawy naprawcze ze sobą, trochę dętek, łatek, trytytek, pompki, smary podstawowe rzeczy. Doświadczenie uczy, że to nie wystarczy i na taki Paryż to i koło wypadałoby mieć zapasowe w busie serwisowym i trochę poważniejszych części, bo ostatnio na paru próbach to nie ludzie, a rowery nie dawały rady. Ale wszystko jesteśmy w stanie ogarnąć, okazuje się że najważniejszym elementem ekwipunku jest POWER BANK, a oprócz tego to wiadomo, zapas płynu, coś na ząb, odpowiednia odzież, no i mała apteczka na wszelki wypadek.

Jakie są wymogi sprzętowe, by móc jak najkorzystniej znieść taki wyjazd?

Jak już było mówione, wyjazdy są układane „pod rower”, ale jak ktoś ma ochotę zwiedzać Londyn czy nawet wyspę Wight na góralu to tak długo jak on się dobrze czuje z tym, że grupa na „szosach” ucieknie to nie ma problemu. Wymogów minimum nie ma. Ba – nawet w 2020 był w Cambridge i Brighton kolega na składaku i 100 km do Brighton zrobił. Najkorzystniej dla kogoś nowego to chyba hybryda, bo taka „do wszystkiego”, ale i gravele dają radę w każdym terenie.

Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na waszą działalność?

Pandemia dała nam siebie nawzajem. To w pandemii zawiązała się grupa, w której się poznaliśmy, i to w pandemii, mieliśmy czas, żeby zwolnić prędkość życia i odpocząć, mieliśmy na pewno więcej czasu na rower, więcej wolnego. Możemy napisać, że poza wypadem do Oxfordu, kiedy nie mogliśmy usiąść przy dwóch stolikach po 4 osoby, bo kelner nas widział w 8 osób razem, to nas pandemia jakby nie dotyczyła. Setki kilometrów w zgranej ekipie, spotkania w pubie i na łonie natury, a nawet w naszych domach, chyba dzięki rowerom i sobie nawzajem nabyliśmy odporność zwłaszcza tą psychiczną i było nam dzięki sobie łatwiej z tym poradzić. I w niemożności wyjazdów za granicę czy na wakacje, wyjeżdżaliśmy gdzie się dało i ile się dało tutaj… lokalnie, aktywnie.

Jesteście pasjonatami kolarstwa. Czy w sposób zorganizowany działacie dopiero tu w UK, czy macie podobne doświadczenia np. z Polski?

Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o naszą 7 to żadne z nas nie miało styczności z rowerami na poziomie profesjonalnym/sportowym. Mamy w PGR osoby, które kiedyś tam jeździły w klubach, czy jak Kuba w Krynickim Klubie Rowerowym na MTB, czy jak nasi seniorzy Henryk i Dariusz, którzy jakąś karierę klubową mieli. Więcej nie kojarzę, ale nikt z nas z tzw. zarządu. Jeżeli chodzi o organizację wyjazdów, to Łukasz organizował je w góry na narty wiele razy. Michał eventy dla Polaków w UK. I braliśmy udział w wydarzeniach tutaj, ale rowery wszyscy odkryliśmy po latach przerwy. 

Czym jest dla was możliwość podróżowania na rowerze? 

Trudne pytanie. Pasją i hobby to na pewno, myślę, że to dla wielu z naszych grupowiczów, dbanie o zdrowie jest tu produktem ubocznym. Rower pozwala na wiele więcej niż samochód czy motocykl, bo prawie wszędzie można na nim wjechać, jest cichy i nie absorbuje uwagi, jest wielowymiarowy. Czujesz wiatr, słyszysz śpiew ptaków, czujesz zapach, zawsze możesz się zatrzymać i zrobić fotkę. Relatywnie szybko się poruszasz – cytując klasyka. Nie możesz kupić szczęścia, ale możesz kupić rower, a to prawie to samo.

Czy współpracujecie z innymi podobnymi grupami? 

Jak najbardziej. Mamy tu w UK zaprzyjaźnione grupy jak Rowerowa Wyspa z siedzibą w Leicester, która działa dłużej niż my, ale nawzajem się od siebie uczymy. Jest też najdłużej działająca grupa na Facebooku Ścieżki Rowerowe Wielkiej Brytanii, ale ta z kolei to raczej platforma do wymiany informacji. Nie zamykamy się na grupy lokalne, brytyjskie, ale życie naszej grupy jest opisywane w 99% po polsku i chyba tak zostanie – ciekawostką jest, że mamy w grupie kolegę z Węgier, który sam uwielbia polski i jeździ z nami prawie od samego początku.

Kto ew. może należeć do waszej grupy?

Przeciwwskazań brak, tak długo jak łączy nas rower to każdy jest mile widziany. Na dzień dzisiejszy to ponad 1300 osób od Kornwalii po Szkocję. Przedział wiekowy od 17 do 60+, więc wiek nie jest przeszkodą. Nieważne czy robisz 3 km czy jak nasz kolega Tomek ze Szkocji objechałeś dookoła świata na rowerze (wywiad z Tomkiem na naszym Youtube), na pewno jest ktoś, kto chętnie z tobą pokręci, może mieszka parę kilometrów od Ciebie. Jak jeździsz rodzinnie z dziećmi to super, mamy i aktywne rodzinki i wyjazdy przygotowane pod rodziny. Nie masz Facebooka, napisz nam maila, wymyślimy jak możemy cię informować o życiu grupy. Wstydzisz się? Nie ma czego, każdy z nas kiedyś zaczynał, owszem mamy i rowerowych atletów, ale w mniejszości, większość to ludzie, którzy po prostu lubią rower.

Jakie macie plany na przyszłość?

Planów cała głowa. Na dziś finalizujemy zamówienie na koszulki grupowe, mieliśmy mieć spotkanie grillowe 3 lipca na 100 osób w Lewisham Polish Centre, ale się nie uda w tym terminie. Być może w zamian pojedziemy gdzieś grupą, rozważamy Capital Ring. Stałym elementem stanie się być może Londyn Rowerową Porą, w lecie które dopiero się zaczęło spróbujemy Londyn-Brighton. Jest plan na Dorset, być może w lipcu z noclegiem. Upominają się o nas na północy, więc może jakiś Peak District, Rutland Water, Carsington Water dwie rodzinne trasy dookoła jezior. Ktoś kiedyś rzucił hasło Walia, ale tam pod górę mocno będzie. No i niezawodny Kent. Wspominaliśmy już o Mayoofce – to też do potwierdzenia. Gdzieś tam myślimy o dużym zlocie rowerowym na zakończenie lata we wrześniu… Chociaż jak wspominaliśmy: w 2020 roku było aktywnie do grudnia, a w 2021 zaczęliśmy w lutym dalekosiężnie, to być może uda się ten Paryż, może Amsterdam, mamy zaproszenie do Trentino we Włoszech od Valdisoleproject naszej koleżanki Oli – zima i lato. Marzy nam się wyjazd narciarsko-rowerowy w Alpy – Łukasz. Zjazd spod Triglavu w Słoweni do Adriatyku i wiele innych w Europie. Nie zapominamy o Polsce i tam też rowerujemy jak jesteśmy i wszystkim będącym na wakacjach w Polsce polecamy Trasę R10 z Gdyni na Hel i dla odmiany MTB w Beskidach, Sudetach, czy polsko-czeski transgraniczny szlak żelazny na Śląsku. W ogóle polskie trasy rowerowe też są super – rower jest modny i łatwo go wypożyczyć. Reasumując: Tak naprawdę to nie wiemy jaką formę przybierze nasza grupa, ale weźmiemy co nam los da i będziemy się z tego cieszyć. Łukaszowi chodziła kiedyś po głowie myśl o założeniu Polskiej Agencji Wyjazdowej, promującej aktywny wypoczynek Polakom z UK, rowery, narty, wyjazdy na rajdy, wyścigi samochodowe, słynne TT na wyspie Man, może nurki, żagle, konie, wypady w góry, gry aktywne/miejskie/(podchody dla dorosłych i dzieci), a nawet na grzyby, jak będzie zapotrzebowanie, ale dobrze że w to nie poszedł przed pandemią. Może zrobimy klub turystyczny? Fajnie by było móc zorganizować legalne Polskie Rajdy Rowerowe w UK tak jak robią to lokalne kluby i firmy, ale nic na siłę. Mówiliśmy wcześniej o akcji PGR UK Bike spot, szukajcie naszych wlepek z kodem QR w miejscach przyjaznych rowerzystom, które się z nami identyfikują i zapraszamy nowe miejsca do współpracy.

Gdzie można śledzić informacje o waszej działalności i jak ew. kontaktować się? 

Najłatwiej na Facebooku: Polska Grupa Rowerowa UK, strona i grupa. Instagram, który trochę nam robi pod górkę, ale coś tam wrzucamy @Polskagruparowerowauk. Nasz kanał Youtube Polska Grupa Rowerowa UK i mailowo na [email protected] Rozważaliśmy stronę www, ale to chyba relikt przeszłości. Zapraszamy do kontaktu i na wyjazdy i spotkania z nami!

 

Rozmawiał: Dariusz A. Zeller

Dariusz A. Zeller

Źródło – Cooltura24

Podziel się:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Skontaktuj się

0%