Lider Partii Pracy został zaatakowany na ulicy, powodem były oskarżenia Johnsona

Do napaści na Sir Keria Starmera doszło w poniedziałek wieczorem, gdy polityk wraz z deputowanym – Davidem Lammy’em, wychodził z budynku brytyjskiego parlamentu. Na ulicy lidera Laburzystów otoczyła grupa osób wykrzykujących słowa: „zdrajca” i „Jimmy Savile”. Ostatecznie, dzięki interwencji funkcjonariuszy, Starmer wsiadł do radiowozu i odjechał. Incydent ten jest łączony z Johnsonem, który tydzień wcześniej w Izbie Gmin, oskarżył swojego oponenta o to, że chronił prezentera telewizyjnego Jimmy’ego Savile’a – po śmierci dziennikarza okazało się, że był on pedofilem.

Zdarzenie do którego doszło przed budynkiem parlamentu, ze względu na jego kontekst polityczny, wzbudziło sprzeciw wszystkich ugrupowań. Protestujący chcieli rzekomo wyrazić swój sprzeciw wobec szczepień, jednak ich zachowanie względem Keria Starmera, nie pozostawia złudzeń, iż atak był następstwem oskarżeń premiera wypowiedzianych w Izbie Gmin w ubiegły poniedziałek. Potwierdza to już fakt, iż protestujący użyli słów „zdrajca” i „Jimmy Savile”, uważają parlamentarzyści. Jak wynika z zeznań świadków zdarzenia, jedna z osób trzymała w ręku sznur i sugerowała, że to dla Laburzysty.

Przypomnijmy, Johnson stwierdził, iż lider Partii Pracy jest osobiście odpowiedzialny za brak postawienia zarzutów wobec Jimmy’ego Savile’a (brytyjski dziennikarz muzyczny, prezenter radiowy i telewizyjny. Po jego śmierci wyszło na jaw, iż dopuścił się wielu przestępstw seksualnych, również na dzieciach). Johnson przekonywał, że były prokurator generalny (Starmer pełnił ten urząd w latach 2008-2013) niewiele zrobił by ukarać Savile’a, prawda jest jednak taka, iż obecny szef Laburzystów nie nadzorował tej sprawy.

Po napaści na lidera Partii Pracy, pod adresem premiera posypały się słowa krytyki a także wezwanie do publicznych przeprosin, oburzenia nie kryją nie tylko deputowani Laburzystów ale też Torysi.

Rzecznik Boris Johnsona oświadczył, iż po swoim wystąpieniu w Izbie Gmin, premier wydał oświadczenie w którym wyjaśnił, iż został źle zrozumiany. „Premier wyjaśnił swoje uwagi z zeszłego tygodnia, aby podkreślić, że nie sugerował iż Keir Starmer był osobiście odpowiedzialny za brak reakcji organów ścigania w sprawie Savile’a”, powiedział.

„Myślę, że premierowi chodziło o polityczną odpowiedzialność za funkcjonowanie prokuratury generalnej w tamtym czasie”, dodał.  

Sam Johnson nazwał atak „haniebnym incydentem”, nie zamierza jednak przepraszać Sir Starmera za swoje słowa.

Źródło – Cooltura24

Podziel się:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Skontaktuj się

0%