Minister obrony przyznał, że w Afganistanie pozostało ponad 1 200 osób, które czekały na ewakuację do Wielkiej Brytanii, w tym tłumacze współpracujących z Brytyjczykami. Większość z nich nie była w stanie dotrzeć na czas na lotnisko w Kabulu przed wycofaniem się stamtąd wojsk 30 sierpnia, ich życie jest w niebezpieczeństwie. Tymczasem urzędnicy Ministerstwa Obrony, przez pomyłkę, ujawnili ich dane.
„W Afganistanie pozostało 260 tłumaczy, jeżeli do tej liczby dodamy członków ich rodzin, to da nam to w sumie 1 232 osoby”, przyznał w Izbie Gmin Izbie minister Ben Wallace. Dotychczas rząd w Londynie twierdził, że nie wie ile dokładnie osób nie zdążyło na lot ewakuacyjny, teraz szacuje się, że co najmniej 900 z nich, kwalifikowałoby się do relokacji w ramach Afghan Relocations and Assistance Policy.
Tymczasem obawy o życie tych osób są coraz większe, głównie za sprawą wpadki resortu obrony, który przez pomyłkę, ujawnił ich dane. Urzędnicy ministerstwa wysłali w poniedziałek e-mail do ponad 250 tłumaczy, którzy zostali w Afganistanie lub zbiegli do innych krajów. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że wiadomości nie wysłano do każdego z osobna a zbiorczo, a to oznacza, że dane każdego odbiorcy były widoczne dla innych osób.
W liście napisano, że zespół ds. realizacji Programu Relokacji i Pomocy Afgańczykom robi co może być sprowadzić ich na Wyspy, współpracownicy Brytyjczyków otrzymali także zalecenie by pozostać tam gdzie obecnie się znajdują, jeżeli opuszczenie tego miejsca zagraża ich życiu.
Pół godziny później, wysłano drugi e-mail, w którym proszono odbiorców o usunięcie poprzedniej wiadomości, gdyż ich dane kontaktowe „mogły trafić w niepowołane ręce”. Tłumaczom zalecono również, by zmienili adresy e-mailowe.
„Bardzo mnie to rozgniewało, natychmiast zleciłem wszczęcie śledztwa w tej sprawie”, skwitował wpadkę minister obrony.