Nie zważając na krytykę, Johnson udał się do Arabii Saudyjskiej

Boris Johnson rozpoczął wizytę w Zatoce Perskiej, w trakcie której odbędzie rozmowy z przedstawicielami Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Arabii Saudyjskiej, szef brytyjskiego rządu chce przekonać tamtejsze władze do zwiększenia wydobycia surowców energetycznych, tak by Zachód mógł uniezależnić się od rosyjskiej ropy i gazu. Podróż Johnsona jest ostro krytykowana – w ostatnią sobotę w Arabii Saudyjskiej dokonano masowej egzekucji na 81 mężczyznach, w kraju tym prawa człowieka są notorycznie łamane.

Udając się do Zatoki Perskiej premier Wielkiej Brytanii wskazywał na pilną potrzebę utworzenia globalnej koalicji, która „pozwoli państwom Zachodu, poradzić sobie z nową rzeczywistością”. Miał tu na myśli kryzys na rynku paliw wywalony wojną oraz dążenie  światowych przywódców, do uniezależnienia ich państw od rosyjskich paliw kopalnych. W minionym tygodniu USA, Wielka Brytania i Unia zapowiedziały nałożenie embarga na te surowce, zrodziła się więc pilna potrzeba zmiany źródła ich dostaw, a zarówno Zjednoczone Emiraty Arabskie jak i Arabia Saudyjska mogłyby zwiększyć wydobycie.

Johnson wylądował na lotnisku w Abu Zabi w środę rano gdzie przywitał go ambasador UK w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Patrick Moody. Pierwsze z zaplanowanych na dziś spotkań odbędzie się właśnie w Abu Zabi, szef brytyjskiego rządu odbędzie rozmowę z księciem koronnym Mohammedem bin Zayedem. Następie Johnson uda się do stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu, gdzie przywita go książę koronny bin Salman.

Misja Johnsona spotkała się jednak z ostrą krytyką, kwestią budzącą obiekcje jest podejście władz oby państwa do praw człowieka. W ubiegły weekend Arabia Saudyjska przeprowadziła masową egzekucję 81 mężczyzn (największą w historii tego kraju, której dokonano w jeden dzień), zaś w 2018 roku następca tronu Mohammed bin Salman miał zlecić morderstwo dziennikarza „Washington Post”, Jamala Khashoggi, skutkiem czego USA zawiesiły stosunki dyplomatyczne z Arabią.

„Przechodzenie od jednego do drugiego dyktatora – to nie wygląda jak dobra strategia energetyczna”, stwierdził lider Partii Pracy, Sir Keir Starmer.

„Ta podróż jest oznaką naszej słabości i braku bezpieczeństwa energetycznego”, grzmiał z kolei minister ds. klimatu w gabinecie cieni Ed Miliband.

Przed środową wizytą, premier był wielokrotnie wzywany do jej odwołania, ale za każdym razem Johnson odpowiadał, że jeśli Zachód chce unikać szantażu ze strony Rosji, musi szukać nowych rynków dostaw. Pytany o swój stosunek do łamania praw człowieka przez władze Emiratów oraz Arabii przekonywał, że zrobi wszystko co w jego mocy, by zaprzestano tych procederów. „Podnosiłem te kwestie wiele, wiele razy – jeszcze będąc ministrem spraw zagranicznych, mam zamiar omówić je dzisiaj”, stwierdził.

Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii  – Liz Truss również nie widzi powodu dla którego premier miałby nie odwiedzić Zatoki Perskiej. Na antenie BBC przekonywała, że „choć Wielka Brytania nie zgadza się ze wszystkimi elementami polityki wewnętrznej Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, to nie stanowią one zagrożenia dla globalnego bezpieczeństwa tak jak Władimir Putin”.

Źródło – Cooltura24

Podziel się:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Skontaktuj się

0%