Jak podaje Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej Wielkiej Brytanii, od kwietnia zmienią się przepisy regulujące dostępność testów na koronawirusa – zarówno przepływu bocznego jak i PCR. W myśl nowych zasad, za badanie nie będą płacić jedynie pacjenci szpitali oraz pracownicy służby zdrowia.
Choć dobowe raporty dotyczące zakażeń koronawirusem wskazują, że w Anglii znów przybywa chorych na Covid-19, rząd nie zamierza dłużej finansować wykonywania testów. Downing Street przekonuje, że najwyższa pora, aby nauczyć się żyć z koronawirusem traktując go tak samo jak inne wirusy, np. grypy.
Naukowcy są innego zdania, ostrzegają – likwidacja bezpłatnych badań to zgoda na to, by osoby zakażone nie wykazujące objawów, narażały na Covid-19 ludzi o słabszej odporności, a to doprowadzi do rozprzestrzeniania się koronawirusowa w niekontrolowany sposób.
Walka z Covid bez wątpienia pochłonęła krocie – bezpłatne testy, program śledzenia kontaktów czy badania naukowe nadwyrężyły budżet państwa, ale całkowita rezygnacja z jednego z podstawowych środków bezpieczeństwa covid’owego jakim są testy, doprowadzi do tego, że sytuacja wymknie się spod kontroli, zwłaszcza w biedniejszych regionach kraju, podkreślają eksperci.
Niewykryty a więc i nieleczony Covid-19 to dłuższe kolejki do lekarzy pierwszego kontaktu (jeśli chory poczuje się źle, właśnie tam będzie szukał pomocy), wydłużenie okresu zwolnienia od pracy co odbije się na gospodarce (brak szybkiej reakcji oznacza poważne powikłania a więc i dłuższy okres dochodzenia do siebie) a ostatecznie nawet konieczność hospitalizacji a więc i dodatkowa presja dla NHS.
Warto też przypomnieć, że już na początku roku rząd wstrzymał finansowanie badań mających na celu monitorowanie rozwoju/przebiegu pandemii. Obecnie jedynie Office for National Statistics publikuje raporty covid’owe, nie są one jednak pełne.