Zwolnieni i ponownie mianowani na ministerialne stanowiska politycy mogą się ubiegać o wypłatę odprawy w wysokości 16 876 funtów, o ile nie pełnili żadnej funkcji w rządzie przez co najmniej trzy tygodnie. Zatem Dominic Raab, Michael Gove, Steve Barclay, Grant Shapps i Johnny Mercer, którzy po upadku gabinetu Johnsona odzyskali posady na Downing Street 10, mają prawo do tych pieniędzy.
Po fali krytyki pod adresem Rishi Sunaka, który wprowadził nowych – starych ministrów do swojego gabinetu, Grant Shapps poinformował, że połowę z ponad 16 800 funtów przekaże na cele charytatywne, podobnie jak Gove i Raab. Barclay i Mercer odmówili komentarza w tej sprawie.
„To absurd, że konserwatywni ministrowie w przerwach między pełnieniem jednej a drugiej funkcji biorą pieniądze podatników, to niedorzeczne, zwłaszcza teraz gdy kolejne rządy są niestabilne a kraj cierpi z powodu kryzysu”, miała powiedzieć Christine Jardine z Liberalnych Demokratów. Jej zdaniem wypłaty środków powinny zostać wstrzymane w trybie natychmiastowym. „Pieniądze te należy przeznaczyć na pomoc ludziom, którzy zmagają się z kryzysem pogłębianym przez nieudolne rządu Torysów”, stwierdziła.
Wiceprzewodnicząca Partii Pracy, Angela Rayner przyznaje, że konserwatywni ministrowie nie powinni brać pieniędzy z państwowej kasy, zwłaszcza gdy ich rządy skończyły się fiaskiem.
„Kolejni ministrowie mają zgarnąć pieniądze w nagrodę za niepowodzenia ich partii. Gdyby mieli przyzwoitość, zrezygnowaliby z tych odpraw”, grzmiała.
Od lipca tego roku czyli od chwili upadku rządu Johnsona, Partia Konserwatywna zbudowała już dwa gabinety wliczając ten obecny, to oznacza, że prawo do odprawy zdobyły dziesiątki urzędników państwowych. Wielu ministrów powołanych przez Truss, pracowało wcześniej dla Johnsona, podobnie jak część członków gabinetu Sunaka.