W ciągu dwóch lat rząd Wielkiej Brytanii wydał ponad 163 000 funtów na flagi państwowe. Union Jack nie tylko powiewa na rządowych budynkach, w ostatnich miesiącach stał się dominującym elementem wystroju wnętrz ministerialnych gabinetów.
Wydaje się, że w erze spotkań online członkowie gabinetu Borisa Johnsona doszli do wniosku, że nic tak nie podkreśli ich patriotyzmu jak flaga państwowa umieszczona w tle. Minister transportu Grant Shapps, ograniczył się do postawienia małej plastikowej repliki Union Jack na półce, z kolei były już minister zdrowia Matt Hancock rozpiął flagę Wielkiej Brytanii na portrecie Elżbiety II. Morze Union Jack stanowi także tło nowej sali konferencyjnej premiera w stylu Białego Domu, której budowa pochłonęła 2,6 mln funtów.
W ciągu dwóch lat urzędowania Borisa Johnsona, na flagi wydano 163 000 funtów, to 85% środków przeznaczonych na ten cel w ciągu ostatnich czterech lat. Najwięcej wydało Ministerstwo Obrony oraz Ministerstwo Cyfryzacji, Kultury, Mediów i Sportu oraz Kancelaria Rady Ministrów.
Najnowszy raport pokazuje, że Downing Street nie szczędzi pieniędzy na flagi. Komentatorzy brytyjskiej sceny politycznej zauważają, że w ten sposób Johnson chce podsycić poczucie jedność kraju po Brexicie manifestują przy okazji swój sprzeciw wobec szkockiego nacjonalizmu. „Myślę, że obecna strategia rządu jest swego rodzaju odwetem za decentralizację oraz próbą powstrzymania zapędów nacjonalistycznych, zagrażających związkowi”, zauważa profesor Robert Colls z Uniwersytetu De Montfort.
Ostatnie wytyczne ministra kultury zdają się to potwierdzać. Oliver Dowden ogłosił bowiem, że flaga narodowa powinna powiewać na wszystkich budynkach rządowych przez cały rok. Minister zaapelował też do samorządów by i one zastosowały się do tej zasady.