W myśl ustawy w trakcie strajków, organizowanych przez pracowników firm transportowych zrzeszonych w branżowych związkach zawodowych, musi zostać utrzymany minimalny poziom usług, w przeciwnym razie związki zostaną odpowiedzialne do odpowiedzialności za powstałe szkody. To ilu pracowników jest potrzebnych do utrzymania ciągłości funkcjonowania środków transportu, ma określić każdy pracodawca. Pracownicy, którzy nie zastosują się do nowych przepisów, nie będą chronieni przed zwolnienie.
Truss uważa, że ustawa pozwoli uniknąć chaosu na transporcie zbiorowych, chociażby na kolei, której pracownicy podjęli w tym roku kilkanaście akcji protestacyjnych a kolejne już zapowiedziano.
Frances O’Grady, sekretarz generalna Trades Union Congress (TUC) podkreśla, że rządowa ustawa podważa pracownicze prawo do udziału strajku. Z kolei Mick Lynch, sekretarz generalny RMT, nazwał projekt „cynicznym aktem prawny, zakazującym organizowanie legalnych akcji protestacyjnych na kolei”. Rail, Maritime and Transport Union planuje kolejne strajki 3, 5 i 7 listopada w ramach trwającego od wielu miesięcy sporu płacowego z przewoźnikami kolejowymi. Związkowcy domagają się wzrostu plac oraz poprawy warunków zatrudnienia kolejarzy.
Nowe przepisy wejdą w życie najwcześniej w przyszłym roku.