![](https://prl24.co.uk/wp-content/uploads/2021/03/wielka-brytania-opozni-wprowadzenie-kontroli-granicznych-towarow-z-ue-o-6-miesiecy.png)
Rząd Wielkiej Brytanii odłożył w czasie wprowadzenie kontroli granicznych towarów importowanych z krajów Unii Europejskiej ponieważ potrzebna do tego infrastruktura nie będzie gotowa na czas. Plan rządu w Londynie zakłada budowę 30 nowych punktów granicznych ale z powodu pandemii Downing Street nie ma pieniędzy na uruchomienie ich w terminie, czyli najpóźniej do 1 lipca.
Towary eksportowane do UE z Wielkiej Brytanii podlegają kontroli od 1 stycznia, Londyn chcąc zminimalizować skutki Brexitu zezwolił na swobodny import towarów, dzięki czemu przewoźnicy i przedsiębiorcy mieli zyskać czas na dostosowanie się do nowych wymogów.
Kontrole miały być wprowadzane etapami. I tak 1 kwietnia mają wejść w życie nowe regulacje dotyczące dokumentacji celnej i przewozowej importowanych artykułów handlowych (wwóz produktów żywnościowych z terenu UE miał być dodatkowo obwarowany obowiązkiem przedstawienia dodatkowych dokumentów). 1 lipca miały z kolei ruszyć pełne kontrole graniczne (wymóg dodatkowych dokumentów zostałby rozciągnięty na cały import).
W ostatnich dniach okazało się jednak, że nowe punkty graniczne nie będą gotowe na czas, sami przedsiębiorcy również nie są przygotowani na tak daleko idące zmiany i ostrzegają, że zaostrzenie kontroli granicznych zgodnie z pierwotnym planem może skończyć się brakami towarów na sklepowych pułkach.
W czwartek członek rządu Michael Gove przedstawił Izbie Gmin poprawiony harmonogram rządowego planu zacieśniania granic. Gove stwierdził, że opóźnienia w budowie infrastruktury potrzebnej do przeprowadzania kontroli są jednym z „nieprzewidzianych efektów pandemii”. Zgodnie z poprawkami Downing Street, pełne kontrole na brytyjskich granicach ruszą 1 stycznia 2022 roku.
„Dopóki infrastruktura nie będzie gotowa wraz ze sprawnymi systemami informatycznymi i ściśle określonymi procedurami kontroli oraz wymogami dotyczącymi dokumentacji, uszczelnianie granic byłoby nierozsądne”, skwitował Andrew Opie z British Retail Consortium.