Wiesław Bartłomiej Bołtryk

Wiesław B. Bołtryk urodził się w Białymstoku w 1954 roku. Zmarł w czwartek 11 sierpnia 2022 r. Poeta, pisarz, dramaturg, aktor, artysta plastyk (rzeźbiarz, grafik), satyryk. Wędrowiec. Niespokojny duch. Żył sztuką. Był członkiem grupy artystycznej PoEzja Londyn. Był właścicielem galerii i wydawcą pisma literackiego „Treuburg Post”. Mieszkał w wielu miejscach, m.in. w Londynie. Był w naszym Studiu Poezji w Newcastle. Jego życie było oddaniem się sztuce i wędrówce. Jego słowa Bądź sobą i pisz wiersze są naszym mottem. Przyjacielem można się stać. Nie można przestać nim być, więc jest z nami na zawsze.

Fot. Arch. Adam Siemieńczyk

Aut. Adam Siemieńczyk, asiemienczyk@yahoo.co.uk

Stoliczku nakryj się.

Tuż przy zejściu do jeziora w Olecku stoi krzesło. Wielka metalowa konstrukcja. Fotografują się przy nim turyści, przysiadają ptaki. Jest to atrakcja tego miejsca. Autorem jest Wiesław BartłomiejBołtryk. Skoro jedno ze swoich krzeseł postawił daleko od stołu, nie jest więc dziwnym, że go tam brakuje. Może dlatego czasami tak trudno z nim o rozmowę. Nie ma gdzie usiąść. I jeszcze te przewrotności. Stół zamiast nakrywać się – przewraca się. Może to i dobrze, że nie było przy nim gości. Bo gdy nawet czasem tam przyjdą, Wiesław wskazuje im swoim kościstym palcem Mur do bicia głową, który postawił nad jeziorem – na Mazurach Garbatych. W tej instalacji-budowli umieścił masę sprężynek, by użytkownikowi zapewnić większy komfort uderzenia.

Sam chichocze wtedy wraz z zespołem Kantora, który wyrzeźbił w drewnie i dał mu zamieszkać w jednej z bibliotek. Kostyczne postacie – jak Wiesław, który nie musi się chować, gdy ktoś wejdzie, by pozostać pośród nich niezauważonym. Uderzenie w mur okazało się być na tyle skuteczne, że okoliczna ludność poszła po rozum do głowy i cegły z niego zaczęła przenosić do swoich gospodarstw.

Sztuka weszła pod strzechy. Kaganek oświaty? Raczej kaganiec – do tego ludzie są przyzwyczajeni. Więc mur powoli przestał istnieć jako obiekt. Pozostał jednak w wyobraźni Wiesława. Stół w oczekiwaniu na krzesło wypełnia się wycinankami. Wiesław jako satyryk – bierze w ręce nożyce i czarną folię samoprzylepną. Wycina. Po godzinie okazuje się, że jeden wycinek z folii układa się w cały rysunek! Jeden pasek! A przewrotność jest taka, że jako rysownik – rysować nie zamierza – tworzy wycinanki.

– Stoliczku nakryj się – zaklina jednak.

Stoliczek nie wie oco chodzi.

-Może o dachówkę? Lecz po co komu dachówka? Po co komu dom, jeśli ktoś nie ma potrzeby domu? – myśli stolik.

I może dlatego się przewraca?

-Przecież Wiesławie i tak zaraz wyruszysz w drogę. Chyba że… Jest jedno rozwiązanie. Ten mur, który masz w głowie, postaw obok mnie. Będzie on podstawą domu. A ja nakryję go dachówką. A potem przyniesiesz krzesła, zetrzesz okruchy, wykrochmalisz obrus. A ja już wtedy sam się nakryję. I wtedy kolor twoich spodni, krzesła i bocianich nóg – ogrzeje swą czerwienią wnętrze. I bocian też przycupnie, transportując swe dzieci z odległych kontynentów. I złożą się w całość wszystkie twoje

Kantorowskie asamblaże. Wszystko powróci na swe miejsce. Już nie przedmioty, a ludzie, poprzez zestawienie w jedno miejsce nadadzą temu wszystkiemu nową wartość. I zejdzie się Cambridge, Londyn, Warszawa, Watykan, Olecko, Białystok i ten balkon przy ulicy

Kościuszki, na którym będąc w kapciach, tak bardzo lubisz palić papierosy.

OGRÓDEK LONDYN

Jak to się stało, ze odszedł i zabrał

za sobą wszystkie niedopowiedziane zdania

A przecież to jest bez znaczenia

Niedopita kawa

bociani kubek jak jego

Ulubione gimnastyki

Słone słowne

Dotknął emigracji z rękoma w kieszeniach

Kto go zna – zrozumie

Kto go zna?

                   Marta Brassart

Wiesław B. Bołtryk

BRODSKI

Pozytywne uczucia są

Nie do zniesienia

Nie

Wiadomo co

Robić

Powiedział Brodski

Na kanale Kultura TV i obudził wszystkich.

W cicho śpiącym bloku zamierzchłych czasów

Nas

Którym dobro leży na sercu

To znaczy co?!

Wiadomo?

Ci artyści sami nie wiedzą Co

Począć

Z napisanym wierszem

Z nienapisanym

Takoż.

Ale nie ma pewności.

Skromnie patrzą nam na ręce

Na skronie nasze i twarze pocięte

Rolą

I lasów słonych

Od potu

Który ozdobą chorego ciała

Nie jest

Tylko brakiem sił do czegokolwiek

Jedynie w książkach znajdziesz moc i przetrwasz

Do jutra

Bo jutro

Będzie futro i tak do następnego

Rana

Nie goi się nigdy

Można ją zaleczyć

Fleksją i budową

Pod osłoną nocy

Zdania.

Ale nie ma pewności.

W dzień zaś uśmiechać się należy

Do drzew które pilnują

Nas

Całą dobę

Byśmy czegoś złego nie zrobili sobie

I innym

Przy pisaniu

Na torach wykolejonego

Kolejnego wiersza

Potrzebnego nam

I Niejakiemu Noblowi

Czy jak mu tam!

I pamiętaj Bądź

Sobą

I pisz wiersze.

Podziel się:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Skontaktuj się

0%