Tego dyżur pracownicy oddziału ratunkowego Gloucestershire Royal Hospital długo nie zapomną, do lecznicy zgłosił bowiem mężczyzna z pociskiem przeciwpancernym między pośladkami. W obawie o bezpieczeństwo pacjentów, na miejsce wezwano saperów.
Kolekcjoner militariów, tłumaczył lekarzom, iż do niefortunnego wypadku doszło w trakcie przeglądania należących do niego eksponatów, w tym pocisku przeciwpancernego z czasów II Wojny Światowej kalibru 57 mm o wymiarach 17 cm na 6 cm. Po sprawdzeniu stanu technicznego, mężczyzna odłożył znalezisko na podłogę i właśnie wtedy, jak twierdzi, pośliznąć się i upadł na nie.
This is possibly the best Sun article I’ve ever read.
— Sir Humphrey (@pinstripedline) December 2, 2021
Do szpitala wezwano policję i saperów z 11 Explosive Ordnance Disposal Regiment. „Przedmiot został usunięty z ciała pacjenta przed przybyciem policji”, poinformował rzecznik lecznicy.
Jak się później okazało, nie było żadnego realnego zagrożenia wybuchem. „To był masywny pocisk o spiczastej bryle, zaprojektowano go do przedzierania się przez pancerze czołgów. Na szczęście nie stwarzał on zagrożenia dla pacjentów”, czytamy w oświadczeniu szefa saperów.
Kolekcjoner miał jednak bardzo dużo szczęścia, gdyby pocisk utknął głębiej, mogłoby dojść do przebicia jelita grubego, a to już stwarza zagrożenie dla życia.
Doktor Carol Cooper przyznaje, że na oddziałach A&E w całej Wielkiej Brytanii dość często dochodzi do podobnych sytuacji. „W odbytach Brytyjczyków znajdowano już wiele dziwnych rzeczy – kieliszki, butelki po winie a nawet części odkurzaczy, to niestety codzienność na pogotowiu — ale nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby zaszła potrzeba wzywania saperów”, stwierdziła.
Pechowy pacjent został już wypisany ze szpitala.