Nie planujemy dzisiaj żadnego lockdownu, bo on może oznaczać duże straty w gospodarce, ubytek miliardów złotych – oświadczył w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
Premier pytany w RMF FM od jakiej średniej dziennej liczby zakażeń rząd planuje wprowadzić obostrzenia, odparł, że według danych otrzymywanych od różnych instytutów badawczych podczas IV fali może być kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie. „Jak patrzę na te różne dane, to uważam, że może być nawet 20 tys., czy przekroczyć 20 tys.” – stwierdził. Zauważył, że obecnie chorują osoby bardziej odporne, młodsze i one rzadziej trafiają do szpitali.
„IV fala nadchodzi, przestrzegam przed nią i my utrzymujemy zarówno zdolności do przyjęcia pacjentów na bardzo wysokim poziomie; już dzisiaj jest 6 tys. łóżek gotowych, w ciągu kilku dni może być 12 tys., a pacjentów mamy dzisiaj 300” – mówił.
„Sądzę, że jak ludzie zrozumieją, że ta fala rośnie – a ona już rośnie, przyrost następuje – to zainteresowanie programem szczepień będzie wyższe” – dodał.
Z tego powodu – jak mówił – rząd utrzymuje w gotowości ponad 10 mln szczepionek i cały wielki system szczepień.
Pytany z kolei o poziom zaszczepienia przeciw Covid-19, zwrócił uwagę, że wśród ciężkich przypadków Covid-19 i zgonów, według niektórych danych 98-99 proc. to są osoby niezaszczepione. „Trudno o lepszy dowód na to, ze szczepienia działają. Dlatego utrzymujemy cały system w gotowości bojowej, zdolny do zaszczepienia dziennie 700 tys. szczepień. Oznacza to, że w ciągu tygodnia możemy podać dawkę 5 mln osób” – mówił.
Pytany jak sprawić, by większy odsetek Polaków się szczepił, odparł: „Nie zamierzamy wdrażać rozwiązań takich, które zresztą w Europie nikt nie wdraża dzisiaj, czyli takiego absolutnego przymusu”.
Szef rządu dopytywany o wprowadzenie ewentualnych lokalnych lockdownów, zapewnił: „Nie planujemy dzisiaj żadnego lockdownu, bo on może oznaczać duże straty w gospodarce, a więc też ubytek miliardów złotych”. „Straciliśmy gigantyczne pieniądze, m.in. właśnie dlatego, że ratowaliśmy miejsca pracy; przeznaczyliśmy ponad 200 mld zł na ratowanie miejsc pracy” – przekonywał.
Dopytywany, co z ograniczeniami, jeśli dzienna liczba zakażeń doszłaby do 20 tys., premier odpowiedział, że pewne ograniczenia mogą wtedy być, podobne do niektórych funkcjonujących w przeszłości, ale – jak zaznaczył – „te decyzje będziemy jeszcze podejmować”.