26 listopada mieszkańcy Londynu powinni być przygotowani na poważne utrudnienia w komunikacji, tego dnia pracownicy metra zamierzają rozpocząć akcję protestacyjną. Rozmowy związkowców z Transport for London trwają, jeśli obie strony nie osiągną porozumienia, od jutra główne linie staną.
Rail, Maritime and Transport Union (RMT) zapowiada kilkutygodniową akcję protestacyjną maszynistów, pierwszy strajk ma się rozpocząć już jutro – w piątek 26 listopada, kolejne będą zapowiadane z dnia na dzień, paraliż głównych nitek metra ma potrwać do 18 grudnia. Chodzi o Piccadilly, Jubilee, Victoria, Central i Northern.
Maszyniści obsługujący składy na tych liniach uważają, iż nowe – rotacyjne grafiki pracy są nie do przyjęcia, głównie ze względu na „brak możliwości planowania czasu wolnego, co odbije się na ich życiu rodzinnymi”. (Chodzi o to, że po długim czasie pracy wyłącznie na głównych liniach w dzień, od soboty mają wrócić na linie nocne).
Problem nie jest nowy, już w 2016 roku związkowcy prowadzili spór zbiorowy z TfL dotyczący rotacji pracowników, wtedy podjęto decyzję, iż maszyniści Night Tube pozostaną przypisani wyłącznie tym usługom. Jednak w czasie pandemii, gdy wiele nitek metra tymczasowo zamknięto, by utrzymać miejsca pracy TfL przesunął maszynistów nocnych linii na usługi główne. Tymczasem sytuacja pandemiczna na Wyspach ustabilizowała się, nocne kursy na Central i Victoria line, mają zostać wznowione w sobotę 27 listopada między godziną 1:00 a 5:30.
Czy tak będzie, okaże się w ciągu najbliższych kilkunastu godzin. Transport for London przekonuje, że w dalszym ciągu jest otwarty na dialog z przedstawicielami załogi, podkreśla też, że tak naprawdę chodzi o zaledwie cztery weekendowe dyżury w miesiącu.
„Wprowadzamy zmiany w grafikach maszynistów właśnie po to, by zapewnić im większą elastyczność pracy, a przede wszystkim gwarancję zatrudnienia, co zostało zaakceptowane przez inne związki zawodowe”, poinformował Nick Dent, dyrektor ds. obsługi klientów London Underground.
